Tango istnieje w Polsce od niemal dwudziestu lat. Warszawska, największa polska scena tangowa, ma się obecnie świetnie. W Warszawie tańczy wielu bardzo dobrych tancerzy i tancerek. Nasz poziom umiejętności z sezonu na sezon wzrasta. Powiększa się też grono wytrawnych tangueros. Nie byłoby to możliwe gdyby nie nasza tangowa społeczność i wzajemne wsparcie jakie sobie każdego dnia dajemy. To dodaje energii i motywuje do szukania w sobie coraz doskonalszego tańca, ale także do powiększania naszej tangowej rodziny.
Ze swej strony gorąco zachęcam do wspierania i nagłaśniania wydarzeń tangowych dzięki prywatnym kontaktom z zaprzyjaźnionymi dziennikarzami. Zachęcam do promowania naszych wszystkich milong, festiwali, maratonów, koncertów, samej idei tanga jako formy społecznego spotykania się; tanga czyli tanecznego bycia razem, mimo naszych różnych poglądów, wyznawanych wartości, wieku i statusu społecznego. Namawiam też do zapraszania na nasze milongi osób publicznych, by i one pomogły nam w promocji tanga.
NOWE TANGOWE MIASTA
Zachęcam do dzielenia się takimi medialnymi informacjami o tangu i milongach z naszymi nie-tangowymi znajomymi. I to nie tylko w Warszawie, gdzie tango kwitnie i ma się bardzo dobrze. Nie tylko w głównych ośrodkach tangowych Polski, gdzie od kilku lat dobrze działają milongi. Dzielmy się tangowymi wiadomościami i linkami do tangowych filmów z tymi naszymi przyjaciółmi i znajomymi, którzy żyją w miastach, gdzie dziś nie tańczy się jeszcze tanga, gdzie dziś nie ma jeszcze milong, pokazów, tangowych koncertów. Niech poznają, jak wielką radość daje tango ludziom. I wtedy może stać się to impulsem, by w „nietangowym” mieście ktoś wpadł na pomysł wynajęcia sali z parkietem, zaproszenia doświadczonych nauczycieli tanga, zespołu muzycznego, zrobienia milongi! Na początku to tylko małe kroczki czynione cierpliwie i z dużym sercem, a za rok, dwa na mapie Polski pojawi się nowe tangowe miejsce…
Wspierajmy się nawzajem i wspierajmy innych. I nie jeden czy dwa razy, ale regularnie, co miesiąc! Naprawdę, róbmy to dosłownie w każdym miesiącu! Sami będziecie zaskoczeni siłą swoich działań!
Ktoś mnie kiedyś poirytowany zapytał, „ale co naprawdę można zrobić”? Nie dość, że sama nie ma i nie umie od wielu miesięcy znaleźć dla siebie porządnego partnera, to ma się jeszcze zająć wspieraniem innych?
TAK!!!
SIŁA SŁÓW I INTERNETU
Mówiąc o wzajemnym wspieraniu się… przede wszystkim rozmawiajmy ze sobą w naszym tangowym gronie, wymieniajmy się naszymi tangowymi doświadczeniami, opiniami, myślami. Nie krytycznie, by skrytykować, ale pozytywnie i „z sercem”.
Wykorzystajmy WRESZCIE na maksa internet i jego potencjał, takie miejsca jak facebook, nasze strony www, prywatne blogi, miejsca gdzie można podlinkowac tangowe filmy.
Większość tangowych osób, które są na facebooku ogranicza się głównie do czytania lub ewentualnie „lajkowania” zdjęć i postów innych. Super że to robicie. Róbcie to nadal, ale spróbujcie też powiedzieć coś od siebie sami.
Zachęcam Was, zachęcam gorąco i z całego serca: wklejajcie na swoje facebookowe profile tangowe filmiki i zdjęcia, dzielcie się nimi z innymi, piszcie w swoich oryginalnych postach o tangu, o swoich emocjach i uczuciach, o tym co was zachwyca, co wam się podoba, gdzie tańczyliście, etc. Przyłączajcie się do już istniejących akcji, z którymi się identyfikujecie. Wspierajcie je. Tak wiele tangowego dzieje się w Polsce.
Wychodząc z lekcji, practic, milong, koncertów tangowych ZAWSZE zabierajcie ze sobą ulotki, które wyłożyli organizatorzy. Tych ulotek NIE WOLNO schować w domu w szufladzie. Zanieście je do swojej pracy, dajcie kolegom, sąsiadom, rozłóżcie w innych nie-tangowych miejscach. Nie raz, nie dwa razy, ale regularnie, za każdym razem. To naprawdę działa.
Jeżeli chcesz, aby twoje tangowe miejsce, gdzie co tydzień przychodzisz na tango, prężnie działało, to WSPIERAJ JE. Jak nie wiesz, co możesz zrobić, to zapytaj swojego nauczyciela lub organizatora milongi. Powinien ci podpowiedzieć. Będziesz zdziwiona/y jak za jakiś czas nieznani ci ludzie zaczną sami się do ciebie odzywać i życzliwie, z ciekawością pytać o tango.
Znajdzie się też partner, poczujesz, że masz dwa razy więcej energii. Że wszystko jest możliwe. To tak działa. Tak się naprawdę dzieje.
ZAAWANSOWANI
Zaawansowani tancerze!
Dzielmy się swoim doświadczeniem z młodszymi kolegami, wspierajmy ich na każdej practice i milongach. Oczywiście nie cały czas, nie na każdej milondze, nie przez całą milongę. Nie trzeba też wspierać wszystkich na raz. Poświęćmy im jedną, dwie, trzy minuty naszego czasu, ale jak najczęściej. Uczmy ich też tangowej samodzielności. Zaprośmy czasem do naszego stolika na milondze początkujących tancerzy, porozmawiajmy z nimi, zatańczmy z nimi słownie JEDEN utwór, JEDNO tango. Efekty tego będą bardzo pozytywne. Bardzo Was gorąco o to proszę i zachęcam. To są dla nas drobne rzeczy, które potrafią uczynić ogromne zmiany.
TAŃCZMY
Zapraszajmy na nasze cotygodniowe milongi zagranicznych dobrych tancerzy. Nie tylko nauczycieli, ale normalnych, dobrze tańczących tanguerosów. Na zagranicznych milongach mówmy zawsze dobrze o naszej polskiej scenie tangowej. Nie narzekajmy, nie krytykujmy naszych milong zagranicą! I przede wszystkim – Panowie – tańczmy, na litość boską, na naszych polskich milongach z zagranicznymi dziewczynami, które odwiedzają nasze miasto. Nie róbmy więcej tej wiochy (to jest straszna wiocha) że przyjezdna obca dziewczyna, nie jest proszona na milondze do tańca. Panowie, zapytajcie nasze tangowe koleżanki, które jeżdżą na różne zagraniczne milongi, żeby odpowiedziały wam o tym, jak o wiele chętniej proszą do tańca panowie zagranicą.
DOJRZAŁY TANGUERO
Panowie i Zaawansowani! Facet NIGDY nie obraża się w tańcu, a zwłaszcza wtedy gdy kobieta odmawia mu w tangu lub nie chce z nim w ogóle tańczyć. Facet nie obraża się nawet wtedy, gdy widzi, że kobieta robi coś głupiego. Nigdy. Kobiety są po prostu innym kosmosem. Dojrzały facet nie obraża się w takiej sytuacji, bo potrafi zrozumieć, że w tym momencie kobieta nie ma ochoty skorzystać z jego propozycji. To proste jak drut. Mężczyzna nigdy nie zmusi kobiety do czegoś na co ona nie ma ochoty. A nawet jak ją do tego zmusi, będzie to nieprawdziwe i udawane. Po to jest CABACEO w tangu, bo dzięki niemu mężczyzna z góry wie, czy ma jakiekolwiek szanse na taniec z kobietą, na którą patrzy. Panowie, nie proście na siłę w samobójczych misjach desantowych tych pań, które podejrzewacie, że nie będą miały ochoty na taniec z wami. Wybierzcie się za to lepiej raz do roku na Białą Milongę, posiedźcie, popatrzcie, policzcie ile kobiet poprosiło was wtedy do tańca i wyciągnijcie z tego wnioski. Jeżeli na Białej Milondze będziecie mieli powodzenie i nie będziecie schodzić w ogóle z parkietu, to kłaniam się wam w pas i wyrażam pełny szacunek dla was. Możecie spać spokojnie. Ale jeżeli wynik był mały…. to przyjmijcie to po męsku i po męsku wyciągnijcie z tego wnioski.
O panach, którzy boją się Białych Milong i na nie nigdy nie chodzą, nie chce mi się pisać.
Duma i ego mężczyzny tanguerosa, któremu kobieta odmawia tańca, nie będą nigdy zranione, bo taki facet rozumie kobiety, i zamiast użalać się nad sobą jest już zajęty albo tańczeniem z inną partnerką albo zastanawianiem się, co może zmienić w sobie i w swoim tańczeniu, by tamta zechciała z nim kiedyś zatańczyć.
Panowie, proszę o refleksję, zastanówcie się przez chwilę, czego dana partnerka oczekuje od was w tańcu. Jak nie wiecie, to spytajcie ją przy innej okazji.
Uwaga! Możecie się bardzo zdziwić, gdy usłyszycie od niej, że na przykład oczekuje od nas bycia męskim, ale nie napastliwym i nie samczym, serdecznym a nie nachalnym, stanowczym ale delikatnym. A przede wszystkim oczekuje od nas DOBREGO TAŃCA I MUZYKALNOŚCI!
TANGUERY
Panie! Wspierajmy nasze młodsze koleżanki, podpowiadajmy im, co warto wiedzieć na milongach. Uczcie je bycia w tańcu asertywną, kobiecą i pewną siebie, zawsze oczekującą od partnera solidnego tanecznego rzemiosła, towarzyskiej uprzejmości, miękkiego objęcia i nie robienia uwag o tańcu w trakcie milongi. Wspierajmy się w tym nawzajem. To bardzo ważne, bo to co wam wydaje się takie oczywiste i naturalne w tym, co dzieje się na milongach, dla nich jest na początku czarną magią.
POCZĄTKUJĄCY
Drodzy Początkujący! Przestańcie wreszcie udawać ze tańczycie tango, bo chodzicie na kurs. Kurs to nie taniec, to nie tango. Kurs to tylko lekcja. Zacznijcie wreszcie chodzić na milongi! Jeżeli na milongach jesteście onieśmieleni widokiem tańczących par to na początku milongowych wizyt nie tańczcie tylko oglądajcie tańczących. Uczcie się, jak należy tańczyć w grupie, uczcie się panowie poprawnego, porządnego poruszania po kole, a nie byle jakiego zyzgakowania prawo-lewo-środek-skraj. Jeżeli macie problemy ze zwykłym chodzeniem do rytmu i nawigowaniem w tłumie, to ćwiczcie te właśnie elementy, a nie zabierajcie się za prowadzenie trudnych figur i wymachów nóg partnerki! Co innego pokaz na pustej sali, co innego taniec w tłumie stu osób.
Patrzcie i uczcie się: luzu, lekkości, swobody, zrelaksowania, Uczcie się uważności na to co dzieje się na parkiecie i uważności na innych.
Drodzy początkujący! Zapraszajcie i przyprowadzajcie na swoje milongi i lekcje tanga przyjaciół. Przychodząc na kurs czy na milongę w towarzystwie osób, które już znacie i lubicie, będzie wam o wiele raźniej.
Miejcie dużo cierpliwości i serca dla swojego partnera i partnerki, a przede wszystkim dla siebie! To ty jesteś w tym wszystkim najważniejszy. Nauka tańca, nauka ruchu zawsze idzie wolno, tym wolniej im rzadziej ćwiczycie, tym gorzej im bardziej jesteście zestresowani, wystraszeni, czy nie wierzący w swoje siły. Pół roku kursu to niezbędny czas by poznać i przećwiczyć podstawy. Wytrwajcie w tym, bądźcie w chodzeniu na kurs regularni i konsekwentni i nie poddawajcie się przy pierwszym niepowodzeniu.
PIERWSZE LEKCJE
Większość osób na początkowym etapie nauki rezygnuje z tanga już po kilku lekcjach. Są rozczarowani brakiem błyskawicznych postępów. Panowie często rezygnują po kilku lekcjach dlatego, bo jako 30-60 latkowie czują się na lekcji niekomfortowo w sytuacji, gdy ich ruchy i prowadzenie jest ciągle niezdarne, że patrzy na to ich partnerka. Ich duma jest urażona i wolą zrezygnować niż przejść ten pierwszy okres nauki, gdy próbujemy zatańczyć a jeszcze nic nie umiemy.
Panie często rezygnują z kursów po kilku lekcjach, ponieważ… nie mają partnera. Powód absurdalny. Kurs tańca to nie biuro matrymonialne, kurs to nie wieczorna milonga gdzie przychodzimy tańczyć. Jeżeli szukasz życiowego partnera to raczej nie na kursie. Jeżeli chcesz potańczyć to wybierz się na milongę. Na kursie masz się nauczyć postawy, chodzenia, równowagi, obrotów, pivotów, a na końcu podążania z partnerem. Tylko w tym ostatnim elemencie nauki potrzebny jest kobiecie partner. Wszystkie pozostałe elementy tańca kobieta musi nauczyć się sama. A jakiego podążania możesz nauczyć się z partnerem, który dopiero rozpoczął naukę? Żadnego.
Dziewczyny, na początkowych kursach stały partner NIE JEST POTRZEBNY!
Na kursach początkowych partner NAPRAWDĘ nie jest konieczny.
Możecie ćwiczyć solo lub z inną dziewczyną, a nauczyciel/ka pokaże wam, co robić. Potem po zmianie w parach przećwiczycie je z partnerami. Bądźcie mądre, bądźcie dojrzałe i nie zachowujcie się jak rozkapryszone dzieci, którym nie dano zabawki czyli partnera.
Zachęcam do cierpliwości. Zobaczycie same, że po roku, dwóch latach nauki, będziecie chętniej chodziły na lekcje tanga tylko dla pań, czyli lekcje solo bez partnerów. Takie lekcje dla pań noszą nazwę Technika Dla Pań. Będziecie wybierały takie właśnie zajęcia dlatego, bo same przekonacie się, że więcej i szybciej się na nich nauczycie niż na kursach z partnerami, gdzie bardzo często program lekcji przygotowywany i prowadzony jest pod kątem uczenia mężczyzn, a wy im tylko asystujecie. Taka jest prawda i tak musi się to dziać, by panowie ćwicząc z wami na lekcjach nauczyli się swojej roli. To naprawdę działa!
ENERGIA SERCA
W tym wszystkim co tu napisałem potrzebujemy wzajemnego serdecznego wspierania się wszyscy ze wszystkimi. Działań marketingowych, reklamowych, promocyjnych na pewno też. Ale głównie i PRZEDE WSZYSTKIM dawania sobie dobrej energii, stawania się bardziej otwartymi, życzliwymi, cierpliwymi; nie obrażania się, wybaczania pomyłek i przyznawania się do błędów. Bycia serdecznym.
To niezwykle zjawisko jakim jest tango tańczone czy ćwiczone bez serca, bez ciepła, bez uśmiechu, bez harmonijnej energii, nie ma żadnego sensu. Wtedy stresuje nas tylko i zamienia w taneczne kukły, ludzkie automaty, które zimno krytykują innych. Nie krytykujmy, pomagajmy, uczmy się i rozwijajmy. Przychodźmy na milongi z nastawieniem, że chcemy na nich coś dać od siebie innym (dobrą energię). Nie przychodźmy na milongi z nastawieniem, że to inni dadzą nam swoją energię. Wymieniajmy się tą energią. A my, panowie, inicjujmy te sytuacje.
PO PROSTU DZIAŁAĆ
Niewiele jest osób, garstka, które naprawdę autentycznie działają w tangu nie tylko dla swoich partykularnych interesów, ale również dla całego środowiska, dla całej grupy. Jest tych osób niewiele, ale są i naprawdę codziennie działają. Takie osoby wspierajmy podwójnie. Ich i nasze działania połączone razem będą przynosić wielokrotnie, powtarzam, wielokrotnie większe efekty. Połączmy je we wspólne działanie: małe, codzienne kroczki, cierpliwie czynione z głębi serca.
Jesteśmy wielką grupą bardzo ciekawych, interesujących ludzi. Łączy nas niezwykła tangowa pasja. Naszą siłą jest nie tylko nasza liczebność, ale nasza różnorodność, która mieszając się, wymieniając nawzajem energią, daje to ogromne bogactwo w tańcu na parkiecie, jak również w bardzo wielu różnych późniejszych działaniach około tangowych, czy w naszym prywatnym życiu.
Działajmy razem, otwierajmy się na siebie, pomagajmy sobie. I róbmy to z sercem. Łącząc nasze siły spowodujemy, że nasze tango będzie jeszcze bardziej niezwykłe.
Jakub Milonga
styczeń 2015
napisz do mnie: milonga@milonga.pl
Linki do show i pokazów tanga argentyńskiego z naszego klubu Złota Milonga i z naszych wyjazdów (2005-2014):